Całkiem przyjemny wyjazd pomimo deszczu. Niestety zlekceważyłem wołanie żołądka i nie zjadłem nic przy powrocie, w Dzierżoniowie zabrakło paliwa i dojazd do Bielawy to zmaganie się z każdym metrem, aby do domu. No i niestety jutro trzeba sobie odpuścić trening.
Z nowym łańcuchem.
Zniszczoną kasetą. ;/
Wietrznie.
Dzierżoniów-Dobrocin-Uciechów-Tuszyn-Moscisko-Dzierzoniow-dom.
Chciałem przejechać przez Bratoszów do Pieszyc, ale okazało się, że rozkopali drogę, a miałem opony 1,5. :)
Na początku lekko szosą, później trochę katowania na łysajce. + Powrót z Myśliszowa na pieszo - kapeć.
W miarę spokojnie jadąc średnia i tak ponad 20, a bylo trochę pod górkę.
Może w końcu forma rośnie. :P