Wpisy archiwalne w kategorii

Gorce

Dystans całkowity:121.60 km (w terenie 66.50 km; 54.69%)
Czas w ruchu:11:49
Średnia prędkość:10.29 km/h
Maksymalna prędkość:65.00 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:30.40 km i 2h 57m
Więcej statystyk

Gorce DZIEŃ 4

Poniedziałek, 3 maja 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Gorce
Tego dnia byliśmy zmuszeni do przejechania części trasy asfaltem, żeby zdążyć do punktu startu jeszcze za widna. Sił wcale nie brakowało i pomimo sporych opadów deszczu zdobyliśmy najwyższy szczyt Gorc Turbacz 1310m n.p.m. i ruszyliśmy w kierunku Rabki znanym nam już czerwonym szlakiem. Cali w błocie dotarliśmy na wieczór. Zmęczeni i zadowoleni.
Po kolacji pojechaliśmy jeszcze do Zakopanego. Tylko na trochę, bo o 6 rano wyjazd do domu.
Gorce zostały zaliczone. I z czystym sumieniem polecam te niepozorne górki każdemu. Tylko uwaga! Jest na prawdę ciężko.












Gorce DZIEŃ 3

Sobota, 1 maja 2010 · Komentarze(1)
Kategoria Gorce
Tego dnia Mikołaj obudził nas rozpalając ognisko z jodełek. Więc musieliśmy wstać żeby się nie udusić:-). Po i tak łagodnej nocy w górach wzięliśmy się za przygotowanie śniadania i w drogę. Kolejny dzień zmagania się z ogromnymi przewyższeniami. Z coraz mniejszym zapasem wody zbliżaliśmy się do Lubania(1210m n.p.m.). Jednak to nie wysokości jakie trzeba było pokonać, a łączne przewyższenia dały nam się we znaki. Ale udało się, dotarliśmy na szczyt, znaleźliśmy źródło, napełniliśmy bukłaki i ruszyliśmy dalej. Niestety lekko myląc kierunki wyjechaliśmy nie z tej strony co przewidywał plan. Dotarliśmy do wioski Grywałd, gdzie jak się okazało znaleźliśmy luksusowy, porównując do spania w lesie nocleg, za małe pieniądze. Pogoda tego dnia, również dopisała chociaż zapowiadało się gorzej. Jednak duszność zapowiadająca tego wieczoru burze skutecznie przeszkadzała w jeździe. Ale nic to daliśmy radę. Kolejne kilometry za nami.






Gorce DZIEŃ 2

Piątek, 30 kwietnia 2010 · Komentarze(1)
Kategoria Gorce
Godzina 7.30 wygodne spanie przerywa Mikołaj, który wpada ze słowami " Jedziemyyyy". Więc zebraliśmy się i pełni energii po śniadaniu wyruszyliśmy na szlaki gorc. Już po kilku kilometrach przekonaliśmy się, że nie będzie łatwo. Dźwigając 9,5 kilogramowy plecak pokonywanie podjazdu szło ciężko. Motywowani jednak świetną pogodą i pięknymi widokami wspinaliśmy się coraz wyżej w stronę Turbacza. Wielka ulga, gdy dotarliśmy na szczyt. Piękny widok na dalszą część Gorc i ośnieżone Tatry. Po dłuższym postoju na obiad ruszyliśmy dalej w stronę przeł. Knurowskiej, do której niestety dnia pierwszego już nie dotarliśmy. Ku zdziwieniu po krótkim zjeździe ze schroniska na Turbaczu(1260m n.p.m.) dalej było pod górę. Wiadomo już było, że dziś się nie przebijemy, trzeba znaleźć miejsce do nocowania.
Z daleka wypatrzyliśmy chatkę na polanie. Jednak pozornie była to zwykła polanka, bo cały czas byliśmy ponad 850m n.p.m. Byliśmy już nieźle zmęczeni pierwszym starciem z Gorcami, więc zawitaliśmy do pustej chatki oddalonej sporo od szlaków. Byliśmy na to powiedzmy "przygotowani". Zmontowaliśmy jakąś kolację - bo coś jeść trzeba i poszliśmy spać w całkiem dobrych warunkach. (Jeśli przyjmiemy, że dobre warunki to w miarę szczelny dach i ściany).

















Gorce DZIEŃ 1

Czwartek, 29 kwietnia 2010 · Komentarze(1)
Kategoria Gorce
Wyjazd planowany na 8.00. Standardowo dwie godziny spóźnieni przyjeżdżają Paweł (Inferek) i Mikołaj. Sprzęty zapakowane i ruszyliśmy w trasę.
Popołudniem dojechaliśmy do Chabówki koło Rabki Zdrój, zakwaterowaliśmy się tymczasowo u rodziny Mikołaja i po obfitym objedzie ruszyliśmy pozwiedzać Rabkę. Na uwadze mając, że jutro czeka nas dużo kręcenia.